sobota, 20 maja 2023

Postanowienie

Zupełnie nieoczekiwanie i totalnie niespodziewanie minioną sobotę spędziłam we wrocławskim ogrodzie zoologicznym, w doborowym towarzystwie młodych ludzi (dziękuję i pozdrawiam!) i zwierząt w wieku różnym. Postanowiłam wykonać kilka pamiątkowych zdjęć, którymi niniejszym się dzielę, razem z moim nowym hasłem przewodnim:

"Nie wstanę, tak będę leżał!..."















 

czwartek, 18 maja 2023

Sabaton - to lubię

Byłam niedawno w Łodzi na koncercie Sabatona. Nie były to dni miasta, ale event w Atlas Arenie, na który bilety zakupiłam kilka miesięcy wcześniej. Zazwyczaj, gdy sytuacja koncertowa się zdarza, chowam wejściówki w takim miejscu, aby na pewno nie zginęły i aby na pewno nie zapomnieć, i...zawsze zapominam, gdzie są i przeżywam chwile grozy, gdy zbliża się dzień wyjazdu, a ja szukam, i szukam, i szukam... (Ma to swój urok - dla mnie, ale ogólnie jest wkurzające - dla rodziny :D). Tym razem obyło się bez nerwowego przetrząsania wszystkich szuflad i mniej lub bardziej oczywistych skrytek więc już jakiś plus jest. Drugi plus to droga do Łodzi. Praktycznie cały czas jedzie się "eską" więc wygodnie i szybko. Jak się jedzie jako pasażer to już w ogóle luz blues. Minusem było to, że musiałam zażyć aviomarin (tradycyjnie) i mnie "zmiotło z planszy" na trochę (w sensie, że usnęłam, mówiąc wprost i po ludzku), ale to u mnie norma więc się nie przejmuję. Dotarliśmy na miejsce, parking przy arenie płatny 20 zł (jednorazowo, za cały pobyt) więc może być. Miła rzecz, że agencja, przez którą kupowaliśmy bilety, przesłała mailowo mały informator logistyczno - techniczny przez imprezą, który okazał się bardzo pomocny i czułam się zaopiekowana. (Uwaga, dygresja! Dla tych, co nie wiedzą, Atlas Arena znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu, a naprzeciw jest dworzec kolejowy, co sprawia, że wszystkie życiowe sprawy ("sikunda", jedzenie) można ogarnąć sprawnie i w sumie na miejscu. Z poprzedniego pobytu w Łodzi - 2018 r. - zapamiętałam dodatkowo dzikie hordy kibiców i kilkadziesiąt radiowozów wokół, co było tyleż niepokojące, co interesujące. Koniec dygresji). Po zaparkowaniu przyszła pora na jedzenie. GPS zaprowadził nas pod "złote łuki" (czytaj: do maczka; na co dzień nie korzystam, w podróży - zdarza się). Droga wiodła przez park więc było sympatycznie i zielono (łącznie z miejskimi hulajnogami swobodnie leżakującymi tu i tam). Wracaliśmy jednak chodnikiem wzdłuż ulicy i nagle trasa z 2 km skróciła się do 1,5 km. Przyjęłam to jako dar od losu, bo miałam niewygodne buty i łażenie nie było przyjemne (może na to nie wyglądam, ale lubię chodzić, a tu było kiepsko). Czas mijał, chwila ogarnięcia się i ruszyliśmy do wejścia. A tam... mega długa kolejka i przerażenie, że będziemy czekać do północy. Nic bardziej mylnego, sprawdzanie biletów szło szybko i sprawnie, i nie wiem czy czekaliśmy dłużej niż 15 minut, aż nas wpuszczą. Mogłam przy okazji poobserwować ludzi wokół. Były to osoby w różnym wieku, od dzieci po seniorów. Ubiór - dominowała czerń, koszulki ze zdjęciem Sabatona lub z samym napisem i ciężkie buty. Co by nie mówić, robiło to klimat! W końcu znaleźliśmy nasze miejsca. Stara jestem, latka lecą więc były to miejsca siedzące na trybunie, w sektorze "S". Liczyłam na telebimy, ale się przeliczyłam, i musiałam nieźle wytężać wzrok, aby zobaczyć z daleka, co się dzieje na scenie. (Nauka na przyszłość - w miarę możliwości rezerwować miejsca w innych sektorach). Tego dnia w Łodzi wystąpiły trzy zespoły: Lordi (z Finlandii, zwycięzcy Eurowizji z 2006 r. m.in. z piosenką "Hard rock Hallelujah" - świetną tak w ogóle), Baby Metal (z Japonii, trzy szalone dziewczyny, które wykonują skomplikowane układy taneczne i śpiewają m.in. o czekoladzie), no i gwiazda wieczoru, czyli wspomniany już Sabaton. (Od razu mówię, że Sabaton to nie jest to samo, co Black Sabbath. Sabaton jest szwedzki i śpiewa o bitwach czy innych faktach autentycznych, a Black Sabbath to Wielka Brytania, Ozzy Osbourne i, i, i zakończyli działalność w 2017 r. ). Sabaton w Polsce grał swój 50. koncert. Widać było, że nas lubią i dobrze się u nas czują, bo trochę się rozgadali ze sceny i wtrącali dużo polskich słów. Mówili też o tym, że trochę Polskę pozwiedzali i to wzbudziło mój podziw. A jak zagrali "Husarię", czyli piosenkę na cześć naszej polskiej husarii to już w ogóle mój entuzjazm sięgnął zenitu! (Utwór opowiada o polskiej odsieczy w bitwie pod Wiedniem). Liczyłam, że zagrają też o Powstaniu Warszawskim ("Uprising"), ale nie zagrali, a ja im wybaczam, bo koncert był dobry i mi się podobało. Szanuję też za scenografię i efekty specjalnego. Taka jeszcze ciekawostka - wydaje mi się, że na początku jednej z piosenek technika zawiodła i nastąpiło małe bum, potem cisza, izaraz wszystko wróciło do normy.  A może było to genialnie wyreżyserowane... A jeśli to rzeczywiście była awaria, to szacun za szybkie ogarnięcie!
Jak już pisałam, koncert mi się podobał i to bardzo. Chętnie wybiorę się ponownie jeśli kiedyś będzie okazja. Chciałam sobie kupić płytę, ale już nie było, a bluzy i koszulki były za drogie jak na moje środki budżetowe przeznaczone na ten konkretny wyjazd. Rozbawiło mnie natomiast to, że tuż oprócz ubrań, breloków, fotosów, plakatów, pinsów itp., można też było nabyć zatyczki do uszu. (Artefakt w sam raz na koncert xD). Zatyczki sobie darowałam, ale smyczy już nie odpuściłam (gadżeto-zbieractwo poziom 1000 000 000), i mam. Zdobyłam też magnesik (LOL, ekscytacja, ale muszę chyba ograniczyć moje kolekcjonerskie inklinacje w tym zakresie, bo podobno magnesiki wpływają źle na lodówkę, a ja lubię moją lodówkę i nie chcę, by się wzięła i popsuła. Prawda to? Ktoś się zna?). 
Wracając do tematu....chcąc szybko i sprawnie wyjechać z parkingu, wyszliśmy z koncertu parę minut wcześniej. I jak się okazało, na ten sam pomysł wpadło mnóstwo innych osób, co w efekcie doprowadziło do zakorkowania parkingu i totalnego zastoju. Tu szacun dla mojego kierowcy, bo potrafił się skutecznie wbić w nurt aut jeżdżących bez ładu i składu w tempie ślimaczym, i w końcu wyjechaliśmy na drogę. I przejeżdżaliśmy przez rondo, którego rozmiar mnie rozbroił. To było rondo "cini minis", takie rondeczko, rondunio (foto na samym dole, dla Was, dla potomnych...)
A potem była trasa, i mały postój, i spotkanie z "ziomeczkami" z pobliskiego miasta powiatowego, i zaś trasa, i w końcu powrót do domku.... 
















piątek, 12 maja 2023

Dni, które przed nami...

Gostyń

Śmigiel

Leszno

Wschowa

Wołów

Dni Wołowa odbędą się w dniach 16 i 17 czerwca. Wystąpią BRO, DR. SWAG, Filipek, Ronnie Ferrari, Urszula i Sylwia Grzeszczak. 

Lubin
Podczas Dni Lubina wystąpią: zespół Enej (23 czerwca), Natalia Szroeder (24 czerwca) oraz Sławomir (23 czerwca). Oorganizatorzy stopniowi "ujawniają" kolejnych artystów więc może być ciekawie.

Góra

Wąsosz






 

środa, 10 maja 2023

Jestem na nie!

Były hity wszechczasów, dziś natomiast krótko, zwięźle i na temat, czyli o piosenkach, których nie lubię, nie cierpię i nie znoszę!

1. "Baśka" - Wilki

2. "Dziewczyny lubią brąz" - Ryszard Rynkowski

3. "Łoże w kolorze czerwonym" - Sztywny Pal Azji

4. "Pies" - Ralph Kamiński

5. "Dzień dobry, kocham Cię" - Strachy na Lachy

6. "Bal wszystkich świętych" - Budka Suflera

7. Kaczuszki

8. "Windą do nieba" - 2 plus 1

9. "Jej czarne oczy" - Ivan i Delfin

10. "My Słowianie" - Cleo

I jest jeszcze taki motyw z tik toka, zaczyna się od: "O, no! O, no! O, no, no, no..." - słyszę i mi słabo, bo to to to królowało na tt w czasie, gdy przechodziłam covida, a że przechodziłam ciężko, to ten dźwięk osłabia mnie nawet dzisiaj...




I to by było na tyle. :)


niedziela, 7 maja 2023