środa, 31 stycznia 2024

Chórowy zawrót głowy, czyli MUSIC EVERYWHERE na urodziny

Zacznę od razu, na fali entuzjazmu, mam najlepszą, najwspanialszą siostrę ever (jedną, jedyną swoją drogą...)! I ta moja best "sis" podarowała mi cudowny prezent urodzinowy, a co jeszcze lepsze - towarzyszyła mi w tym! A w czym? W koncercie, drodzy Państwo! Wybrałyśmy się (my i zacne towarzystwo małżonków i przyjaciół) do Wrocławia na koncert Chóru MUSIC EVERYWHERE. Miejsce - Teatr Polski. Repertaur - polskie przeboje, m.im. Biała armia, Zacznij od Bacha, Nie pytaj o Polskę czy Co mi Panie, dasz. Dodatkowy bonus to gościnny udział Natalii Piotrowskiej - Paciorek i Kuby Jurzyka, których znam dzięki kanałowi Studio Accantus. Super mega utalentowanych osób jest tam mnóstwo, a utworów w wykonaniu Natalii i Kuba możecie posłuchać choćby  TU lub TU. W tym miejscu mała dygresja - moją chyba najbardziej ulubioną perełką accantusową jest "Więzienne tango". Przecież powszechnie wiadomo (a już każda kobieta wie na pewno), że zasłużył sobie, to jego wina (...) i każdy postąpiłby tak jak ja!... Koniec dygresji. Wracamy do Wrocławia. A właściwie wracamy z Wrocławia. Ja, mój kierowca (szacun za umiejętność znajdowania miejsca do parkowania nawet, gdy tego miejsca pozornie brak) i dwa krążki... Bo ja, proszę Państwa, po występie miałam niedosyt i nabyłam płytę chóru, a że w sprzedaży były i płyty Kuby Jurzyka to jakoś tak automatycznie wzięłam dwie, jak do tego doszło nie wiem, no, bo sobie leżały, kusiły, potem znalazły się w moich rękach, następnie w torebce, a że mam słabą silną wolę... to teraz słucham naprzemiennie - Music Everywhere, Jurzyka i Accantusa (z neta). I ładuję swoje baterie dobrą muzyką z pozytywną energią, w wykonaniu ludzi, którzy naprawdę potrafią śpiewać. Och, ach, super! Git, fajnie i rewelka!

Szukałam w polskiej muzyce czegoś nowego, starych idoli nie porzucam, ale potrzebowałam odmiany. I tę odmianą znalazłam. A tak w ogóle to po koncercie odwiedziłam fb Chóru M. i odkryłam, że zagrali podczas WOŚP w Obornikach Śląskich! Jaka szkoda, że to przeoczyłam! Och, szkoda, szkoda, szkodunia... ale żywię nadzieję, że jeszcze to nadrobię i kolejnego występu nie przegapię :)!

A teraz uwaga, małe lokowanie produktu - jeśli i Ty chcesz wziąć udział w niezwykłym wydarzeniu, a konkretnie - występie kabaretu BLADE POJĘCIE i koncercie zespołu OZIRAIN to zapraszam Cię do Ścinawy! Piątek, 02 lutego, godz. 19:00, Centrum Kultury i Biblioteka! Wstęp wolny! I nie bój nic, nie sprzedajemy płyt więc nic nie ryzykujesz, a zatem - DO ZOBA! 



Czystość szyb, level hard.


Takie coś, takie coś, takie coś...









sobota, 27 stycznia 2024

Kulturalnie - Cezik, Dżem i Akademia Pana Kleksa

Ja się normalnie wzruszyłam! Dzięki jednemu z moich bardzo małoletnich krewniaków, poznałam piosenkę o drapieżnym kilerze, któremu na imię T-Rex. I gdy tak słuchałam tej nuty (buja!), nagle mnie olśniło - TO ŚPIEWA CEZIK! Oj, oj, oj! Najsampierw naszła mnie duma, że dziecięcie posiada dobry gust muzyczny (oby my nie przeszło z wiekiem), a potem ogarnęła mnie fala wspomnień. Bo ja CeZika bardzo lubię od lat! Bo CeZik to majsterszyk! To Fortiter Blues (I'm gonna give'em a chicken! Popatrz jaka franca), to Te ostatnie niedziele , Szajka Cezika i Wzniosłe treści obcych pieśni! A kto pokazał światu "Józefa Kanię z Nowego Grodziska Mazowieckiego", który wystąpił w brytyjskim "Mam Talent" i zachęcał "Żryj witaminy!"? Znacie KlejnNuty? Jeśli nie, to pora to nadrobić! Na yt jest mnóstwo cezikowych produkcji, dobra zabawa gwarantowana. Jedno, czego potrzeba to dystans do świata...
Ale to nie koniec moich kulturalnych rozkmin!
Jakiś czas temu kraj obiegła informacja, że Sebastian Riedel w kwietniu br. dołączy do Dżemu. Tak się ucieszyłam, że aż nie uwierzyłam. Ale w końcu dotarło do mnie, że to prawda. Jaram się! Dla tych, co nie wiedzą - w skrócie - Seba jest synem Ryśka Riedla, który był frontmanem Dżemu, ale niestety zmarł w 1994 r. Potem zespół miał innych wokalistów, Sebastian angażował się we własny muzyczne projekty (m.in. zespół CREE - również polecam!), a teraz dołączy do ekipy ojca. Czuję, że to się może udać! I jeśli tylko będę miała okazję, to z przyjemnością pójdę na ich koncert. A gdyby ktoś chciał poznać historię Ryśka Riedla (uwielbiam jego głos!) to polecam film "Skazany na bluesa" Jana Kidawy - Błońskiego. 
A propos filmów to wiem jakiego nie chcę oglądać... Akademii Pana Kleksa! Przyczyna jest prosta - nie cierpię tej książki! Przeczytałam ją w IV klasie szkoły podstawowej, ponieważ była na liście lektur obowiązkowych i uważam się w tym zakresie za ofiarę systemu edukacji. Poważnie, wcale nie przesadzam! I nie robię sobie tych, no, jaj! Nie ja... Nigdy w życiu!  10-letnia ja nie byłam gotowa na opowieść szpaka Mateusza o morderczych wilkach, które zniszczyły królestwo jego rodziców! Albo na historię o Filipie - fryzjerze i psychopacie w jednym - który sobie zrobił lalkę w kształcie chłopca, takiego robota w sumie, i wysłał do akademii. Taki tam mały prank na Panu Kleksie. Jak to się skończyło, nie jestem pewna, kojarzy mi się jakaś totalna demolka, ale głowy za to nie dam. Sprawdzać jednak nie będę, choćby z tego powodu, że nie mam książki w domu i nie zamierzam mieć. Dla sprawiedliwości napiszę, że bardzo mi się podobał motyw furtek, którymi można było wchodzić do różnych bajek albo gra w piłkę globusem. Zaliczam to jednak to wyjątków, a te - jak wiadomo - potwierdzają regułę. 
A czy ja dobrze pamiętam, że Ambroży Kleks sprawdzał sny swoich uczniów? Było tam coś takiego, że chłopcy łapali sny do specjalnych lusterek? I czy do wody do mycia się w łazience był dodawany sok, na każdy dzień inny? I czy była tam opowieść o jakimś pomniku z czekolady, codziennie zjadanym i stawianym na nowo? I czy pan Kleks na końcu okazał się...guzikiem? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi!...
Reasumując, Panie Brzechwa - fajnie, żeś Pan wymyślił taką opowieść, gratuluję wyobraźni - ale czemu, na litość boską, okrutny los sprawił,  że musiałam ją "czytnąć"!?! Ot, tajemnice istnienia...

Od "Kleksa" gorszy jest już tylko "Pinokio", ale jeśli zacznę o tym teraz pisać, to koszmary w nocy gwarantowane więc dam sobie spokój ;)  




 

niedziela, 21 stycznia 2024

W poszukiwaniu korzeni

 Onegdaj opublikowałam wpis o próbie pozyskania metryczek moich dziadków. Kto chce, znajdzie go TUTAJ

Dziś pora na aktualizację - muzeum mi odpowiedziało! Otrzymałam gotowy formularz wniosku, jaki należy złożyć oraz informację o opłatach związanych z pozyskaniem danych. Przypominam, będę wnioskować o metryczki dowodowe, czyli takie karty zawierające zdjęcie oraz podstawowe dane. 

W piśmie znalazłam również interesujące pouczenie, że osoby zmarłe przed 1952 rokiem oraz te, które wyjechały na stałe z Polski przed 1952 r., nie posiadały metryczek dowodowych, więc podejmowanie poszukiwań w ww. zespole archiwalnym jest bezzasadne. Moich przodków to nie dotyczy więc znów pojawia się nadzieje, że coś się o nich znajdzie. Gdybym tak dostała fotografię babci byłabym przeszczęśliwa! 

W ramach poszukiwań odwiedziłam też wirtualnie gminę, z której pochodził mój dziadek oraz parafię w jego rodzinnej miejscowości. Mama przypomniała natomiast, że mój pradziadek był tam przez wiele lat kościelnym i wyrabiał opłatki, a ciotka z Ameryki (siostra dziadka), ufundowała witraż do kościoła. Stronę parafia wygląda TAK. Jest tam zakładka "GENEALOGIA". Interesujące! 

Weszłam i wyczytałam, że zbiory mają zarchiwizowane (brawo!) i że jak się chce je przeglądać to trzeba zapłacić. Niby rozumiem, ale i tak mój wewnętrzny sknera się zjeżył i trochę pomarudził. Korci mnie jednak, żeby złożyć tę dobrowolną ofiarę (tak się ta opłata nazywa wg regulaminu) celem konserwacji i udoskonalenia technik archiwizacji, i zapoznać się ze zbiorami. Mam jednak zagwozdkę, gdyż nie wiem, jaką kwotę przekazać. Nie jestem też pewna na jak czas potrzebuję dostępu (to też nie jest na stałe). A ofiara, jak mówi regulamin, powinna być adekwatna do zakresu udostępnionego zbioru i czasu jego korzystania. Parafia umożliwia skorzystanie z Księgi Urodzonych, Księgi Ochrzczonych, Księgi Zaślubionych, Księgi Zmarłych i księgi zapowiedzi. Brzmi ciekawie! Podoba mi się jeszcze to, że można wirtualnie odwiedzić miejscowy cmentarz (na stronie parafii jest zakładka). Jak zauważyłam, osób noszących nazwisko mojego dziadka jest tam sporo więc z dużą dozą prawdopodobieństwa z częścią tego towarzystwa łączą mnie więzy krwi. Liczę, że zdobędę jakąś wiedzę w tym zakresie i stworzyłam małą listę zadań na najbliższe dni, które być może kiedyś pomogą mi w osiągnięciu celu:

1) wypełnić i wysłać wniosek w sprawie metryczek (papierowo to uczynię)

2) kontakt z parafią i próba ustalenia, w której świątyni znajduje się witraż (podobno jest podpisany...)

3) oszacować przedział czasowy, w którym moi przodkowie mogli korzystać z "usług" księdza

4) oszacować na jak długo potrzebuję dostęp do ksiąg i zaplanować budżet na ten cel.



-------

A tak serio, to ile powinnam wpłacić?



poniedziałek, 15 stycznia 2024

Kto to powiedział?...


Ani połowy spośród was nie znam nawet do połowy tak dobrze, jak bym pragnął; a mniej niż połowę z was lubię o połowę mniej, niż zasługujecie.


Kto wskaże książkę i autora albo chociaż bohatera, który wypowiada te słowa, ten dostanie nagrodę! 

Dla mnie to klasyk i majstersztyk mistrza. Podpowiedź - istota, która zwraca się tak do swoich ziomków jest niskiego wzrostu i ma duże stopy. I obchodzi urodziny 22 września. I kumpluje się ze starcem z siwą brodą, lubiącym sztuczne ognie (nie mylić z dupkiem Dumbledorem!). 

I jak, kojarzy ktoś?




sobota, 6 stycznia 2024

Ex Libris Marty

I nadszedł ten wyjątkowy dzień, kiedy oznaczę oznaczeniem trwałym kolejną książkę w mojej kolekcji. Co właściwie zrobię? Rypnę pieczątkę "Ex Libris Marty", co oznacza mniej więcej "Z księgozbioru/ Z książek Marty". Czynię to rzadko, a właściwie wtedy, gdy mam pewność, że dany egzemplarz pozostanie ze mną na zawsze. Moja pieczątka jest stara jak świat, nabyłam ją kilkanaście lat temu, gdy dopiero zaczynałam wprowadzać w życie realizację marzenia o własnej domowej biblioteczce. Byłam wtedy na etapie "sztuka dla sztuki", czyli bierę wszystko, na ilość, byle szybciej, byle więcej. Gatunki? Rodzaje? Autorzy? To było bez znaczenia, liczyło się tylko to, aby zapełniać półki. Wiem, trochę to dziecinne i głupiutkie, ale tak było. Nie mogę temu zaprzeczyć. Z biegiem lat mi przeszło, EWOLUOWAŁAM poglądowo (brawo!), teraz inaczej podchodzą do tematu (chętnie o tym napiszę innym razem), ale pieczątka ta sama. 

Dziś opieczętuję książkę pt. Zwycięzca bierze wszystko pióra Aneta Jadowskiej. Jest to trzecia część heksalogii o Dorze Wilk. Chyba o tym nie wspominałam, ale uwielbiam Jadowską i uniwersum, które stworzyła. Uwielbiam humor, nieoczekiwane zwroty akcji i ten specyficzny klimat magicznego miasta i Szatańskiego Pierwiosnka. A najbardziej szanuję Autorkę za bohaterów, którzy są nieszablonowi i nieidealni, ale za to wyraziści i charakterni. Na kartach kolejnych tomów poznajemy dzieje Dory Wilk i jej szalonej, międzygatunkowej kompanii. W tym szacownym gronie oprócz wiedźmy, mamy diabła (Teamt Piekielnicy), anioła (Team Pierzaści), czarta, wampiry, nekromantów, szamana, wilkołaki i rzeszę innych stworzeń, które zamieszkują Thorn i Trójprzymierze. Czasem się zdarzy, że jakieś bóstwo się uaktywni i uwaga wszystkich na nim się skoncentruje. Bywa też, że i zwykli śmiertelnicy mają swoje "pięć minut". Do wyboru, do koloru! I fajnie, że nie ma stereotypów, że ludzi są dobrzy, a na przykład wampiry złe. Co to, to nie! Tu bycie nędzną kreaturą to kwestia indywidualna, a nie cecha danej rasy. Rzekłabym, że całym uniwersum obowiązuje raczej zasada "każdy inny, wszyscy równi". 

Moja przygoda z książkami Anety Jadowskiej zaczęła się przez tik toka. Obejrzałam filmik, w którym ktoś polecał Złodzieja dusz więc dokonałam zakupu i przepadłam! Z czasem zgromadziłam wszystkie części opowieści o rudej wiedźmie, potem na tapet poszedł Witkacy, Koźlaczki, Franek i Finka, a ostatnio Katia. Śledzę na bieżąco stronę pisarki na fb i wiem, że przed nami kolejne premiery. Czekam z utęsknieniem! I gdybym kiedyś spotkała panią Anetę to bym jej tak właśnie powiedziała, szczerze i prosto z serca: "Dziękuję, czekam na więcej!" (Ufam, że moje marzenie kiedyś się spełni!). 

Aby doprecyzować i wskazać konkrety, gdyby ktoś chciał wyruszyć w podróż do Thornu, to na heksalogię o Dorze Wilk składają się następujące części:

1) Złodziej dusz (Mamy ją w naszej bibliotece w Jemielnie! Kto jeszcze nie ma karty, musi się zapisać!)

2) Bogowie muszą być szaleni

3) Zwycięzca bierze wszystko  

4) Wszystko zostaje w rodzinie

5) Egzorcymy Dory Wilk

6) Na wojnie nie ma niewinnych


Oprócz heksalogii, zgromadziłam jeszcze:


Kroniki Thornu

1) Dzikie dziecko miłości 


Seria Szamańska

1) Szamański blues 

2) Szamańskie Tango 

3) Szamański Twist 

 

Tomy opowiadań:

1) Ropuszki 

2) Kurczaczek i Salamandra

3) Cud, miód, malina

4) Cuda wianki 


Franek i Finka

1) Szczwane sztuki

 

Trylogia Nikity

1) Dziewczyna z Dzielnicy Cudów 


Cykl o Katii

Katia, czyli cmentarne love story


To wszystko nie wyczerpuje oczywiście dorobku Anety Jadowskiej, ale wystarczy, aby stać się zagorzałym miłośnikiem jej twórczości. Zapraszam więc do lektury i do zobaczenia w Thornie!





wtorek, 2 stycznia 2024

Pomoc

Witajcie w Nowym Roku 2024! Życzę, aby był on pod każdym względem dobry, spokojny i owocny. 

A w ramach ciekawostki news, może kto się skusi...
Księża werbiści chętnie przyjmą krzyżyki, medaliki lub różańce, aby przekazać je ludziom, wśród których posługują w krajach misyjnych. Dobra inicjatywa w mojej skromnej ocenie. Często te znaki wiary walają nam się po szufladach czy domowych zakamarkach, porzucone, zapomniane, nieużywane, a wysłane do werbistów, wracają do obiegu i zyskują drugie życie. 
Można też przekazać m.in. niepotrzebne telefony komórkowe, środki czystości, klucze i znaczki pocztowe. To wydaje mi się o wiele bardziej satysfakcjonujące i twórcze niż wpłata kasy na wskazany rachunek bankowy. Dokonanie przelewu to żadna sztuka, rachu ciachu i już. Natomiast przekazanie konkretnych przedmiotów wymaga zaangażowania oraz pewnego wysiłku, a przy tym sprzyja uporządkowaniu przestrzeni, w której żyjemy. Co tu kryć - same plusy! Jeśli więc ktoś ma ochotę, zapraszam do wsparcia wybranej zbiórki. Pomagać można na różne sposoby, mniej lub bardziej spektakularne, ale zawsze warto...




PS