niedziela, 22 grudnia 2024

Moje przyjaciółki z Ravensbruck - Magda Knedler

Dzisiaj odkładam na półkę kolejną przeczytaną książkę i "produkuję" wpis upamiętniający to wiekopomne wydarzenie. Skończyłam "Moje przyjaciółki z Ravensbruck" Magdy Knedler. Nie było łatwo, ale moja metoda czytania 10 (minimum) stron dziennie przyniosła efekt, bo udało mi się przetrwać w miarę bezboleśnie najnudniejsze fragmenty (były takie, niestety...) i delektować zdaniami pełnymi głębi (tych też nie brakowało). 

Opini o książce widziałam w internecie wiele, często sprzecznych. Dla niektórych to porażka i flaki z olejem,  a dla innych znakomita lektura. Ja należę do sympatyków "Przyjaciółek", chociaż motywy życia miłosnego Idy uważam za totalnie zbędne. Generalnie - polecam, chociaż nie jest to lektura ani do poduszki, ani na jeden wieczór. Warto jednak po nią sięgnąć. Ubolewam również, że nie mam takiej wiedzy, żeby ocenić na ile autorka przedstawia prawdziwy obraz życia w obozie, a na ile dała się ponieść fantazji niczym pani, której "zawdzięczamy" "Tatuażystę z Auschwitz", ale wiedzę mogę zawsze uzupełnić. 

Postanowiłam też, że w przyszłym roku pojadę do Lublina i odwiedzę miejsca związane z Grażyną Chrostowską, młodą poetką i działaczką podziemia zamordowaną w niemieckim obozie koncentracyjnym w Ravensbruck, której Magda Knedler poświęca dość dużo miejsca w swojej książce. Lublin darzę ogromną sympatią, a że ostatni raz byłam tam chyba w 2014 albo w 2016 roku to czas najwyższy na wycieczkę! Ale zanim ruszę w podróż, to pewnie jeszcze nie raz i nie dwa obejrzę film dokumentalny o Grażynie Chrostowskiej "Za kratą są zielone drzewa...". Jest dostępny na yt, dokładnie tutaj: KLIK 




niedziela, 8 grudnia 2024

Ciąg czytelniczy

Kupiłam sobie prezent i dziś go otworzymy. Na tik toku albo yt to się nazywa "unboxing" (otwieranie paczki). Jest jeszcze coś takiego jak haul zakupowy, ale wydaje mi się, że to w sumie znaczy to samo. Kto by się tam jednak przejmował semantyką! 

Pudło przybyło do paczkomatu. Ja do paczkomatu przybyłam autem. Pudło i ja do domu przybyliśmy autem. 


Zawartość kartonu wydobytego z czeluści paczkomatu była szczelnie otulona taką kartonową sieczką.


Czy kogoś to zdziwiło, że w kartonie były książki? Od maja właściwie nie kupiłam nowych pozycji więc teraz po prostu zasłużyłam :D! 

A całość wygląda tak:


Opowiadania Anety Jadowskiej, których jeszcze nie czytałam - czas najwyższy nadrobić!
Biografia Sylvestra Stallone? To niespodzianka! Przeglądając "internty", znalazłam informację o tej książce i pomyślałam sobie, że to pewno jedna z wielu. Ale jak się okazało, że w tym przypadku autorem jest Polak - Tomasz Urbański się nazywa - decyzja zapadła od razu!
Dalej "małe życie". Nabyłam z ciekawości. Trafiałam na dwa rodzaje recenzji: ludzie tę książkę kochają lub jej nienawidzą. Ja zdanie sama muszę sobie wyrobić!
I ostatnio - "Gdzie śpiewają raki" - zobaczyłam ją na półce u przyjaciółki i stwierdziłam, że to znak. Tę też nabędę i sprawdzę jak się ma treść do opisów w internecie. 
Czy czytam którąś z wyżej wymienionych? TAK. 
Czy łatwo było mi się zdecydować? NIE. 
Czy czytam wszystkie? TAK.
"Zagryzam" Gałczyńskim ("Notatni") i Anną Szczęsną ("Iskierka nadziei"). I  "Moimi przyjaciółkami z Ravensbruck" Magdy Knedler.  

Po 5 po 10 stron każdej, codziennie lub na ile czas pozwoli. 
Pierwszy raz w życiu jestem w takiej sytuacji czytelniczej. Ale to wszystko przez to, że na świecie powstało tyle wspaniałych książek, a czasu na lekturę jest tak mało...