wtorek, 11 kwietnia 2023

Majdanek

Mój księgozbiór powiększył się ostatnio o książkę Stanisława Grzesiuka "Pięć lat kacetu", w której autor opisuje swój pobyt w niemieckich obozach koncentracyjnych. (Warto przeczytać!). Tematyka obozów jest dla mnie bardzo ważna więc chętnie sięgam po literaturę, która przedstawia ich prawdziwy obraz. Na czytaniu nie poprzestaję. Odwiedzam również dawne obozy, gdy mam ku temu okazję. Nie wolno nam zapomnieć o tragedii tych wszystkich osób, które doświadczyły tego piekła na ziemi. Pozwólcie więc, że dziś znów wyciągnę z szuflady stary (z 2016 r.) tekst i podzielę się opowiem Wam trochę o Majdanku - niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady, który znajduje się w Lublinie...

----------------------------

Jesień sprzyja zadumie, pożółkłe liście sprawiają, że człowiek sięga pamięcią do tego, co było i myśli o tym, co będzie, gdy nastanie nowa wiosna. Chwila refleksji nikomu nie zaszkodzi, a może być pomocna. Czasem, gdy już za bardzo kisimy się we własnym sosie, potrzebujemy mocniejszego uderzenia, impulsu, który sprawi, że spojrzymy szerzej, zrzucając klapki z oczu otworzymy się na coś nowego… Taki „restart”. Dla mnie szczególnym miejscem weryfikacji hierarchii życiowych wartości stał się lubelski Majdanek – były niemiecki obóz koncentracyjny, w którym zginęło około 80 000 osób. Bywam tam przynajmniej raz w roku, byłam tydzień temu. Każdą wizytę w tym szczególnym miejscu pamięci narodowej, przeżywam tak samo mocno.

Na teren Majdanka wchodzi się przez bramę. Nie ma biletów, nie ma tłumów, uderza przestrzeń i cisza, i wiatr, niosący echa zdarzeń z przeszłości. Pierwszy obiekt – monumentalny Pomnik – Brama, przypomina wszystkim przybywającym, gdzie są i co się tu działo. Nie wolno nam zapomnieć jednej z najtragiczniejszych kart historii…
W administracyjnej części obozu biały budynek – przeznaczony dla załogi, a w nim biuro i kwatery oficerów SS. Kawałek dalej charakterystyczne, obozowe zabudowania – najpierw komory gazowe obok nich łaźnie i baraki. Nowo przybyli więźniowie, stojąc na placu selekcyjnym, nie wiedzieli czy trafią do łaźni, czy też zostaną zagazowani. W jednym z pomieszczeń skład puszek po cyklonie – B, cichym zabójcy tysięcy osób. Na ścianach komór gazowych widoczne są niebieskie ślady – dowód, że rozpuszczano tu śmiertelne opary. Drewniane kładki skrzypią, poza tym w pomieszczeniu panuje kompletna cisza. W tym miejscu można tylko milczeć, zapłakać lub odmówić krótką modlitwę.
Na zewnątrz świeże powietrze i szereg długich, drewnianych baraków z dwuskrzydłowymi drzwiami. W kilku z nich rozmaite wystawy, makieta obozu i buty więźniów, tysiące butów. Szok! But – rzecz niewielka – każdy do kogoś należał! Każdy przemierzał inne ścieżki, drogi i dziedzińce, ale wszystkie dotarły do jednego miejsca – do Majdanka. I dla większości tutaj wędrówka dobiegła końca.
W innym baraku wystawa „Więźniowie Majdanka”. W szklanych gablotach umieszczono rozmaite przedmioty codziennego użytku należące do więźniów, grypsy, a nawet obozowe ubranie kobiece. Uwagę przykuwa rzeźba – żółw. Dla kadr KL Lublin był to tylko element dekoracyjny, dla więźniów – wezwanie do tego, by pracować najwolniej jak to tylko możliwe i stawiać bierny opór obozowemu terrorowi.

Po obejrzeniu wystawy, ruszam dalej. Mijam budki i wieże wartownicze. Przechodzę przez przejście w podwójnym płocie z drutu kolczastego. Mijam kolejne baraki. Co w nich jest obecnie? Nie wiem. Ale domyślam się co było – to samo, co we wszystkich poprzednich – ścisk, głód, brud, bieda, cierpienie i nieszczęście. W końcu dochodzę do krematorium. Jest to murowany budynek z kominem, a wewnątrz niepozorne piece, w których palono ciała. Ile ludzkich ciał pochłonęły, wie chyba tylko Pan Bóg… Niemcy, przed likwidacją obozu, zniszczyli większość dokumentacji.
I jeszcze jeden obiekt – Mauzoleum z ogromną kopułą. Widzę, że na placu przy nim gromadzą się Żydzi, słyszę śpiewny ton modlitw… przystają na chwilę, by uszanować ich modlitwę i by popatrzeć. Nie mogę pojąć dlaczego w czasach wojny Żydzi byli tak dręczeni i prześladowani. I chyba nigdy nie pojmę. A na Majdanku zamordowano ich 60 000.

Pora wracać. Znów wkraczam na piaszczysty trakt. Zostawiam za sobą obozowe zabudowania, zbliżam się do wyjścia. Rozmyślam o obozowym piekle i czuję wdzięczność, że teraz czasy są inne.
Wsiadam do miejskiego autobusu i znowu jestem w XXI w. Za kilka godzin pociąg do Wrocławia. Wrócę do codziennych obowiązków z nową energią i wdzięcznością za to, co mam, a zwłaszcza za życie i za wolność. A problemy? Zawsze były, są i będą. Tak to już po prostu jest.

(http://winsko.eu/restart/, X 2016) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz