poniedziałek, 21 października 2024

"Marylka" odmrożona, jest nadzieja

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra.
...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa,
póki życie trwa.
/Agnieszka Osiecka/


Tak się jakoś złożyło, że w miniony weekend, a konkretnie w sobotę, wylądowałam w Rawiczu na koncercie Maryli Rodowicz. Kompletnie tego nie planowałam, ale jak Ziomeczek dzwoni i pyta czy jedziemy, a się nie ma innych planów, to się jedzie. Nie jestem szczególną fanką Maryli Rodowicz, ale odmówić statusu gwiazdy jej nie mogę. A skoro taka artystka przyjeżdża w nasze strony to jest jednak wydarzenie kulturalne. A ja lubię wydarzenia kulturalne! Pogoda dopisała, frekwencja również. Nawet miejsce parkingowe szybko się znalazło i to nawet blisko miejsca imprezy - lubię to! Z kronikarskiego obowiązku dodam, że koncert odbył się w ramach Święta Rawicza, które to święto miało się odbyć wcześniej, ale ze względu na intensywne opady deszczu zostało przełożone. Rzecz, która mnie rozbawiła - wszystko działo się w bezpośrednim sąsiedztwie zakładu karnego i jako baczna obserwatorka oglądałam nie tylko to, co się dzieje na scenie, ale "oblukałam" sobie również okienka więzienia (w niektórych tkwiły biedne pojmane "ptaszęta"), wieżyczkę strażnika oraz grube mury zwieńczone drutem kolczastym. Koncert mi się podobał. Miałam nie nagrywać, ale jednak nagrałam kilka krótki symbolicznych filmików na pamiątkę. Przyznam też, że jestem zaskoczona jak wiele znanych przebojów ma na swoim koncie Maryla Rodowicz! I jakoś tak wyszło, że byłam osłuchana ze wszystkimi! Po około godzinie usłyszeliśmy "Małgośkę", po czym jednomyślnie z ziomeczkiem podjęliśmy decyzję, że wracamy do domu. I tu poczułam starość, bo nie dość, że stopy mi przemarzły to i jeszcze kręgosłup dał znać, że nie lubi stania i jak wsiadłam do auta to nie mogłam się ruszyć. Rozbawiło mnie to strasznie (z naciskiem na strasznie) i nie mogłam opanować śmiechu. A potem było już spokojnie - dostarczenie Ziomeczka do miejsca zamieszkania i powrót do domu. I koniecznie musiałam znaleźć jedną z piosenek, którą usłyszałam tego wieczoru - cytuję ją na samym początku. Ta Osiecka to jednak miała pióro... Chyba sięgnę po jej tomik...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz