W tej części wszystko toczy się wokół Miągwy (pseudonim Ignasia), który przeżywa gwałtowny zawód miłosny, podróż autobusem, spotkanie z koleżanką ze szkolnej ławy, którą ratuje przed (lub w trakcie omdlenia), noc w muzeum (a właściwie w skansenie, za stodołą, ale NIC Z TYCH RZECZY), obrywa po pysku od pijanej baby (matka ww. koleżanki), podróżuje samozwańczo autem z Poznania na wieś i z powrotem i jeszcze wozi pasażerkę (ojciec chce mu nawtykać, ale potem się opamiętuje, że ten mały Ignaś to taki mały już nie jest i w sumie fajnie, że se kogoś znalazł, no, dobra, to mu nie nawtykam jednak),. Dalej, ten sam Ignaś ratuje ucho dzbana, zaprasza koleżanką na noc (ale za zgodą mamy, i niewinnie, zaś NIC Z TYCH RZECZY), dzięki czemu ma co rano żreć i jeszcze chatę posprzątaną (u Borejków nastąpiła katastrofa budowlana, i remont) i łazienką pomalowaną, i jego ojciec już nie musi latać po chałupie w stroju roboczym, bo kumpela Ignasia wszystko ogarnęła...
W tym samym mieszkaniu pojawia się Józinek Pałys (ryży potomek Idy) i ma zabrać wujka Grzesia na wieś, a ten w ramach wdzięczności chyba serwuje mu przemówienia eschatologiczne, ale w końcu jednak wyjeżdżają.
No, ale poza tym to jeszcze tak o: Jędruś Rojek chce pływać, bo jest u ciotki na wsi, ale nikomu nie chce się z nim iść, bo jest upał i wszyscy czilują. Tu ratunek przychodzi Mila Borejko, która mówi młodemu, że skoro starzy (Natalia i Robert) nie chcą z nim z nim poleźć, to niech powie im, żeby zabrali parasol, młody tak robi i nagle, hello, starzy jednak idą. A to ci numer...
Aaa, no już wiem, pojawia się motyw braku prądu w całej wiejskiej okolicy, dzięki czemu wszystkie Borejki, ciotki i pociotki, wyłaniają się nocą na dwór i obserwują spadające gwiazdy, i przy okazji - a jakże - dyskutują o Bogu i o paru innych kwestiach.
W tej samej powieści jest trochę o tym jak Ida trafiła na swój wymarzony dom i bardzo chce go kupić, o czym donosi Patrycji mailowo, bo teraz maile to chyba główny środek komunikacji sióstr. Ta sama Ida dużo wspomina o jakiejś tam Dorotce, którą - o dziwo bardzo lubi - dostrzega, że młoda się w kimś zakochała, bo i ręcznie robione korale dostała, ale nie ogarnia, że obiektem westchnień dziołchy jest jej synuś Józinek.
Ignacy odwozi Agnieszkę do Nekli, a potem ją stamtąd zabiera i jak wracają do rodziny na wieś, to okazuje sie, że już są narzeczonymi. A Józek całuje się na bryczce z Dorotką.
I tak w sumie to by było na tyle.
PS "Feblika" poprzedza "Wnuczka do orzechów", a po nim następuje "Ciotka Zgryzotka".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz