Uwaga, będzie o książkach! Gdyż, ponieważ, jak to zwykle w tej porze roku bywa, jestem w ciągu czytelniczym. A, że skończyłam właśnie cykl Anny Szczęsnej Między stronami życia, odczuwam potrzebę podzielenia się wrażeniami! Bo to fajne i wciągające historie, które potrafią zaskoczyć! Plusem jest dość duża czcionka zastosowana w książkach, przez co wzrok się tak nie męczy (jak będziecie w moim wieku to zrozumiecie :D) oraz sposób połączenia stron - wolumin ładnie się rozkłada i wygodnie otwiera, i wydaje się być wytrzymały. (Edytorów, introligatorów i innych gladiatorów przepraszam za niefachowy język, ale ja nie umiem po technicznemu).
Wróćmy jednak do treści. Między stronami życia to cykl trzech książek o jednym pisarzu i jego małym babińcu, czyli o jednym chłopie i trzech babaczkach, które się kumplują od lat. Są to: Justyna - pisarka (Dziewczyna, która patrzyła w słońce), Marlenka - agentka literacka (Dziewczyna z wiatrem we włosach) i Beata - projektantka wnętrz (Dziewczyna z głową w chmurach). Całe towarzystwo żyje sobie w Toruniu i jak to w życiu bywa - ten zna tamtą, a tamta tamtego. W pewnym momencie jednak Michał, czyli wspomniany już pisarz, kupuje nowe mieszkanie i... się zaczyna! Nie chcę robić spojlerów, bo może ktoś sięgnie po te książki, ale musicie mi uwierzyć, że ta seria wciąga!
Moja ulubiona postać? Michał. No i chyba Marlenka albo Beata. Najbardziej irytująca? Justysia! I jest jeszcze on - Seweryn. Niby taki tajemniczy i nawet sympatyczny, ale mam wrażenie, że jego postać została wykreowana przez sztuczną inteligencję. :)
Jest jeszcze jeden element , co prawda spojlerowy, ale muszę się nim podzielić!
UWAGA! Jeśli nie chcesz psuć sobie przyjemności czytania - OMIŃ TO, CO POD SPODEM!
Michał ma mamę i trenera personalnego. I ja obstawiałam, że ta mama i ten trener to miłość życia i będzie ślub albo, że ten trener się okaże gejem. Niech Wam wystarczy, że źle obstawiałam :)
KONIEC SPOJLERA
Ciekawostka - muszę jechać do Torunia! Nabrałam ochoty na wyprawę po tym, jak się naczytałam powieści o Dorze Wilk (I love Roman!), a teraz mi się przypomniało i ochota wróciła ze zdwojoną mocą! A jak już tam pojadę to najpierw pójdę nad Wisłę, a potem będę szukać bramy do Thornu. Może jakiego wilka do domu sprowadzę albo pierzastego? Ktoś chętny na wycieczkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz